poniedziałek, 17 lutego 2014

Chciałbym Aby Tak Było Zawsze.

Justin POV
Jeśli mam być szczery w 100 procentach to.. Wyjazd do Francji był czystą głupotą, na prawdę. Gdybym wiedział że Ana po obejrzeniu tego piekielnego nagrania tak zamknie się w sobie, nigdy bym jej nie pozwolił na to by udzieliła wywiadu, by tam pojechała, by w ogóle to zobaczyła. Rozumiem jej ból, sam traciłem wiele fanów. Ale denerwowała mnie jej obojętność co do mojej osoby. Nie chciała się ze mną spotykać, dlaczego? Chuj.. Sam tego nie wiem. Tęskniłem za nią na prawdę, a ona wydawała się mieć to w dupie. Jakby była pępkiem świata. Przepraszam za te słowa, ale na prawdę czuje się źle bez niej. Ona daje mi to szczęście którego potrzebowałem przez ten cały "niby" związek z Seleną. Wiem. To nie stosowne porównywać je do siebie, ale Anastazja to cudowna kobieta. Czasami myślę, czemu mam takie szczęście by mieć ją dla Siebie codziennie. By móc z nią rozmawiać, albo chociażby wyjść na kawę lub do kina. Leżałem na łóżku wpatrując się w sufit puki nie usłyszałem pukania do drzwi. Nie zdążyłem odpowiedzieć by ten ktoś mógł wejść, a już w progach drzwi ukazał się Chaz.
- Uczył cię ktoś kultury?- Zapytałem podnosząc się z łóżka. Kiedy jakoś się z niego wyczołgałem zsunąłem delikatnie dresy ze swoich bioder
- No sory, że twój przyjaciel za tobą tęsknił - Chaz wyrzucił ręce w powietrze, zamykając drzwi i siadając na moim łóżku. Otworzyłem drzwi balkonowe i chwyciłem paczkę papierosów która leżała w mojej szufladzie pod.. książkami. Palę od niedawna i w dodatku w tajemnicy przed Anastazją. Zabiłaby mnie gdyby się dowiedziała. Odpaliłem jednego i wygodnie położyłem się na łóżku.
- Dzięki że mnie poczęstowałeś stary.. - Chaz wymamrotał zrezygnowany. Wypuszczając dym z ust, rzuciłem w niego paczką miętowych Malboro. Od razu wziął jednego i odpalił, przez co moje nozdrza wypełniły się jeszcze mocniejszym zapachem tytoniu.
- Anastazja zabije cię gdy dowie się że palisz. Jesteś szalony ukrywając to przed nią - w pokoju zabrzmiał kobiecy głos. Przez chwilę myślałem że to Ana, ale gdy szybko wraz z Chazem odwróciłem się w kierunku drzwi, stała tam Elena. Była w samej bluzce Ryana. I wyglądała seksownie ale.. Dosyć! Justin masz dziewczyną.
- Lubie ryzyko. A Ana nigdy się nie dowie. Prawda? - spojrzałem na nią z szyderczym uśmiechem. Pokiwała twierdząco głową wzdychając obojętnie zanim opuściła pomieszczenie.
- Justin ale to serio idiotyczne.- Chaz zaśmiał się wypuszczając z płuc smugę dymu tytoniowego. Nic się nie odezwałem. W spokoju paliłem papierosa delektując się jego miętowym smakiem. W końcu do pokoju znowu padła Elena. Tym razem ubrana, na całe szczęście bo nie chciałem znowu widzieć jej w wersji " prawie " nagiej.
- Co tym razem? - zagasiłem papierosa w popielniczce, rozkładając się na łóżku, obok Chaza.
- Kurwa rusz dupe, Anastazja zaraz tu będzie. Jedziemy na miasto. - Powiedziała to wszystko tak szybko że prawie nie zrozumiałem. Zerwałem się z łóżka wyrywając papierosa Chazz'owi gasząc go w popielniczce. Boże jak ja wywietrzę z pokoju ten jebany zapach fajek?
- Chazz. Zrób coś z tym, ja pójdę się wykąpać. Nie wiem cokolwiek - On od razu zerwał się z łóżka i w raz z Eleną zaczęli otwierać wszystkie okna. Wpadłem szybko do garderoby zabierając z niej jedynie bokserki. Wszedłem do łazienki, i od razu pozbyłem się z siebie dresów jak i bokserek. Wziąłem prysznic, dzięki któremu moje ciało zrelaksowało się. Kiedy wyszedłem z kabiny, owinąłem ręcznik wokół bioder, stając przed lustrem. Wysuszyłem szybko włosy zostawiając je w lekkim nieładzie po tej czynności. Następnie umyłem żeby by nie było czuć ode mnie zapachu tytoniu, i ubrałem bokserki. Kiedy wyszedłem z łazienki pokój był wywietrzony, posprzątany i co mnie najbardziej ucieszyło CZYSTY. Wszedłem do garderoby, szukając jakiegoś ubrania na dziś. Było ciepło, wiec za bardzo nie wiedziałem co ubrać. Stałem tam przed wieszakami, i wiecie co? Ja nie miałem największej ochoty tam jechać. Wolałem czas spędzić sam na sam z Aną, no ale skoro chciała spędzić go z nami wszystkimi to nie mam nic przeciwko. Kiedy wybrałem już co dziś założę, ubrałem to na siebie i wyszedłem już gotowy z garderoby do pokoju. Nikogo w dalszym ciągu w nim nie było. Zagryzłem dolną wargę i ostatni raz poprawiając włosy wyszedłem z pokoju, chowając telefon do kieszeni spodni. Podwinąłem rękawy kardiganu lekko ku górze ujawniając swoje liczne tatuaże. Kiedy zszedłem na dół, Elena siedziała obok Anastazji na Kanapie. Cóz.. wyglądała normalnie ale zarazem seksownie. Nie zawsze ubierała się tak jak przystało jak gwiazdę, stawiała na swoją normalność co czyniło ją jeszcze bardziej uroczą. Na początku nawet nie zwróciła na mnie uwagi co trochę mnie zraniło, ale cóż.. Usiadłem na przeciwko Niej obok Ryana, plącząc ze sobą swoje dłonie. Spojrzała na mnie z lekkim uśmiechem, odgarniając kosmyk włosów za ucho. Oblizałem nerwowo swoją dolną wargę, po czym oparłem się wygodnie o skórzaną kanapę, a moja ręka spoczęła na jej oparciu.
- To gdzie idziemy najpierw? - Zapytał Ryan siadając obok Eleny. No tak stary, zapomniałem że ty zawsze musisz zostawiać mnie samego. Wzruszyłem obojętnie ramionami wyciągając z kieszeni spodni swojego złotego iPhone'a. Nie interesowały mnie ich rozmowy, mógłbym iść gdziekolwiek. Kiedy przeglądałem swojego instagrama poczułem jak drobna osóbka siada na moich kolanach, na co podniosłem swoją głowę by ujrzeć uśmiechniętą drobną twarz Anastazji. Sam uśmiechnąłem się bo cholera.. Widząc ją szczęśliwą to najpiękniejszy widok. Wsunąłem swoją dłoń pod jej sweterek by móc gładzić jej plecki, a mój wzrok od razu padł na Ryana który z uśmiechem wpatrywał się w nas wraz z Eleną. Chyba obaj w końcu byliśmy szczęśliwi.
- Może chodźmy na kawę? - Anastazja wymamrotała bawiąc się moim zegarkiem który miałem na prawym nadgarstku. Zaśmiałem się a po chwili wszyscy wstaliśmy.
- Mam na nią ochotę - Ana wychrypiała słodko, a ja czułem się tak jakby umm.. Nogi sie pode mną uginały. Cudowny uczucie.. Po chwili wyszliśmy z domu. Złapałem swoją dziewczynę za rękę i wyszliśmy bramką na chodnik który wydawało się że ciagnie się w nieskończoność. Było tu pusto, ponieważ była to prywatna dzielnica. Dlatego miałem spokój. Dosyć oddalona od miasta ale spacer nic nam nie zaszkodzi. Szliśmy, śmialiśmy się a ja czułem że kocham ją coraz bardziej. Co cudownie wiedząc ze ona jest obok mnie, i uśmiecha się dzięki mnie. Objąłem ją ramieniem, i przytuliłem do siebie składając czuły pocałunek na jej czółku. Była taka drobniutka i delikatna, niczym róża. Kiedy byliśmy już u bram centrum Los Angeles, było obok nas o dziwo kilku fotografów którzy nie zadawali nam w ogóle pytań. To był na prawdę spokojny wypad na miasto, i chciałbym aby było tak zawsze.
- Chodźmy do Starbucks - zaproponowałem na co wszyscy kiwnęli głowami. Idąc do naszej ulubionej kawiarni, przyglądałem się wszystkiemu co mijaliśmy. Dzisiaj to zazwyczaj tętniące życiem miasto, wydawało sie być takie spokojne i bez największej skazy. Kiedy byliśmy już w Starbucks, stanąłem z Anastazją przy ladzie czekając na obsługę.
- Pójdziemy zająć miejsca - burknął Ryan łapiąc Elenę za nadgarstek i kierując się do stolika. Złapałem Anastazję za rękę i ułożyłem nasze splecione dłonie na jej pośladku. Zaśmiałem się a ona zarumieniła przez co wyglądała jeszcze bardziej uroczo. Ale nie zabrała mojej ręki, i to mnie cieszyło.
- W Czym mogę służyć? - usłyszałem niski kobiecy głos zza lady i od razu przeniosłem swój wzrok w tamtym kierunku.
- Hmm.. Poproszę 4 razy mrożoną kawę late, i do tego.. - oblizałem swoją dolną wargę, przyglądając się tablicy z deserami.
- Do tego też 4 razy sernik na zimno. - uśmiechnąłem się, przyciskając do siebie jeszcze bardziej Anastazję. Kiedy kelnerka wszystko zanotowała uśmiechnęła się w moim kierunku i puściła oczko.
- Zamówienie zaraz będzie gotowe. - Wymamrotała wchodząc do jakiegoś pomieszczenia. To było dziwne ale mniejsza. Objąłem Anę w pasie od tyłu i poprowadziłem do naszego stolika.
- Widziałeś jak się do Ciebie uśmiechała? - wyszeptała oburzona siadając na moich kolanach gdy byliśmy już przy stoliku.
- Och Anastazja wyluzuj. Justin jest w Ciebie zapatrzony jak w obrazek, nie musisz się obawiać - Ryan odpowiedział, a ja rozchmurzyłem się. On zawsze wie jak wyciągnąć mnie z kłótni z Aną.. No może poza tym momentem kiedy nie dopilnował by Anastazja nie weszła do mojej sypialni kiedy ja z Seleną.. Ugh nie ważne. Musnąłem czule policzek mojej dziewczyny.
- Co powiecie na jakąś impreze wieczorem? Dawno nie spędzaliśmy razem czasu - Elena zaproponowała, przyglądając się nam. Cóż.. Pomysł był wręcz idealny, tylko wiem że gdybym poszedł na taką imprezę nie obejdzie się bez picia.. Anastazja nie lubiła nigdy mnie w takim stanie, a widziała to już dużo razy. Kiedy byłem z Seleną piłem na umór. Teraz tak nie jest bo w końcu jestem szczęśliwy. Dłonią gładziłem delikatnie Jej biodro a ona w tym samym czasie rozmawiała.. a raczej szeptała o czymś z Eleną. Denerwowało mnie to chyba tak samo jak i Ryana bo sami nie mogliśmy ze sobą rozmawiać. Spojrzałem za okno i na drugim końcu ulicy zauważyłem kilka fotografów.. Po naszej stronie tuż obok Starbucks stały 2 czarne wozy, czyli to też byli oni. Zdjąłem z głowy czapkę którą położyłem na stolik, po czym przeczesałem włosy palcami.
- Oto pańskie zamówienia. - Uśmiechnęła się kelnerka. Była dosyć młoda i bardzo wstydliwa. Nie rozumiałem co robiła w takiej pracy skoro wstydziła się ludzi? No nic..
- Mów nam po imieniu, przecież nie jesteśmy zaraz tacy.. Starzy. - Cała nasza czwórka parsknęła śmiechem kiedy Anastazja to wypowiedziała.
- Jestem Anastazja. Możesz mówić mi Ana. - To było zabawne że się jej przedstawiała, przecież i tak ją znała. Kiedy dziewczyny wymieniły się uściskami dłoni, Postanowiłem że ja też to zrobię. Za mną zrobiła to też El i Ryan.
- Może usiądziesz do nas? - Ana zaproponowała, obejmując mnie ręką wokół szyi.
- Mam teraz pracę.. Nie bardzo mogę. Szef będzie zły.- Wywróciła oczami, wskazując kciukiem za siebie. Tam za ladą stał właśnie jakiś mężczyzna.. Był może w wieku moje ojca, lecz był bardziej latynosem niż Kanadyjczykiem.
- Och.. Nie przejmuj się tym. Zamów sobie kawę i wróć tu zaraz do nas - Wtrąciłem się przytulając do Siebie Anastazję. Ponownie nałożyłem czapkę tylko daszek znajdował się z tyłu mojej głowy. Chwyciłem do ręki swoją kawę i przez słomkę upiłem dosyć dużego łyka.
- Do jakiego klubu idziemy? - El wyrwała się z zaciekawieniem biorąc do buzi mały kawałek sernika.
- Myślę że Lure byłby najlepszy. Zawsze są tam zajebiste wieczory. - Ryan odpowiedział obejmując ją jednocześnie ramieniem. Cóż.. Ciągle tam bywaliśmy, ciągle robiłem tam głupie rzeczy.. Nie wspominajmy.
- Ta Masz racje..- Wymamrotałem upijając ze znudzeniem kolejny łyk kawy. Po chwili ta dziewczyna dołączyła do nas. Po dłuższej rozmowie wydawała się być na prawdę sympatyczna. Dowiedziałem się że ma na imie Chanel ma 18 lat, jest fanką moją jak i zarówno Anastazji. Była sympatyczna ale też.. Była trochę dziwna. Czułem się tak jakby.. Była przy tym stoliku tylko ze względu na mnie, Co jakiś czas nawet "przypadkowo" dotykała swoją dłonią mojej, na dosyć długi czas. Nie podobało mi się, dlatego już za którymś razem obie dłonie ułożyłem na talii Any.
- Będziemy się zbierać - dodałem szybko patrząc na zegarek w telefonie który pokazywał że jest 17:43. Nareszcie uwolnię się od tej dziewczyny.
- Szkoda - dodała szybko wstając z krzesła. Kiedy odchodziła przed moimi nogami spadła jakaś karteczka. Na początku jej nie podnosiłem, ale wykorzystałem moment kiedy Anastazja zeszła z moich kolan i szybko to zrobiłem. Na karteczce był numer jej telefonu i jakiś słodki dopisek " Zadzwoń kochanie " czułem się jak w jakimś filmie z podtekstem erotycznym. Czyli laska daje numer jakiemuś chłopakowi, a potem sami wiecie co z tego wynika bla bla bla... Zgniotłem papierek w dłoni iw rzuciłem do kieszeni spodni biorąc w rękę fullcapa którego założyłem na głowę. Po chwili wyszliśmy. Nie myliłem się z tym że będzie tu pełne paprazzo. Ale nie chciałem psuć sobie tym humoru dlatego też ignorowałem ich totalnie, ich pytania, ich osobę, te pierdolone flesze. Wszystko.
- Ja i El pojedziemy moim autem.. - Ryan wymamrotał klepiąc mnie po ramieniu. O chuj ci chodzi człowieku? Coś zrobiłem? Kiedy chciałem się go o to zapytać drzwi od jego auta zatrzasnęły się. Tylko halo.. Skąd wziął swoje auto skoro przyszliśmy tu piechotą? Nie ważne.
- Chodźmy. - Chwyciłem Anastazję za dłoń i ruszyliśmy. Całą drogę rozmawialiśmy, śmialiśmy. Jakby gdyby nigdy nic. Dosłownie było idealnie bo w końcu było bez dram, kłotni, było tak jak chciałem. Zawsze mi tego brakowało, a teraz to mam. Warto było czekać na tą wymarzoną kobietę.
- Ile potrzebujesz czasu by się przygotować księżniczko? - ostatnie słowo to sarkazm. Chodziło o to że pewnie bedę musiał długo czekać. Ana zmrużyła oczy wpatrując się we mnie. Staliśmy pod jej domem bo sami w sumie nie wiedzieliśmy co robić. Czy mam isć do niej czy teraz się rozstajemy.
- Przepraszam księżniczko - zaśmiałem się a ona uderzyła mnie lekko w klatkę piersiową. Oplotłem ręce na jej szyi i mocno przytuliłem.
- Nie chcę żebyś teraz jechał i mnie zostawiał. Nawet na te 2 godziny.. - Kiedy to usłyszałem musnąłem jej czółko. W oddali było słychać samochody, które bezcelowo jeździły ulicami miasta Aniołów. Tak myślę że to życie w końcu zaczyna mi się podobać gdy mam ją tutaj, przy sobie. Kiedyś takie głupoty sprawiały że wpadałem w furię, teraz? Wcale mnie nie interesują. Jest świetnie.
- Pożyczę ci swój samochód, pojedź po swoje rzeczy i wróć tu do mnie proszę - uniosła głowę opierając bródkę na moim torsie.
- Jak sobie życzysz maleńka - puściłem w jej stronę oczko, a następnie pochyliłem się łącząc nasze usta w pocałunku. To było takie inne.. Wiecie? Teraz czułem się jak normalny nastolatek który całuje się potajemnie ze swoją dziewczyną, lub całuje ją na pożegnanie po udanej randce. Z Seleną tego nie miałem. To była głupota w pewnym sensie a nie związek. Zakończyłem nasz pocałunek puszczając ją.
- Jeśli mu coś zrobisz uwierz że cię zamorduję Justin - Anastazja warknęła wręczając mi kluczyki od jej czarnego range rover'a. Miała na jego punkcie bzika więc wolałem nie zadzierać w tej sprawie.
- Oczywiście, za kilka minut będę - zaśmiałem się i wszedłem z nią na teren jej domu.
- Do zobaczenia - musnęła moje usta i weszła do domu, ja natomiast wyjechał z jej posesji kiedy brama tylko się otworzyła. Ruszyłem przed siebie, podziwiając zarazem piękny zachód słońca..
Anastazja POV
Kiedy tylko weszłam do domu, przywitałam się z rodziną. Kuzynostwo przyjechało w odwiedziny zaraz po moim wypadku i chyba nieźle sie tu zadomowili. Pociesza mnie fakt że dziś pewnie będę nocować poza domem, bo na imprezie po pierwsze nieźle się upiję, a po 2 mama nie będzie chciała mnie takiej widzieć. No i się wyśpię, ten plus jest dla mnie.
- Mamo dzisiaj nocuję u Justina. Zabiera nas na jakąś imprezę czy coś w tym stylu - wywróciłam oczami patrząc na nią. Była zniesmaczona ale dobrze wiedziała że i tak zrobię co chcę.
- Dobrze Ana, ale wróć do domu cała i zdrowa. - Ona jak i reszta domowników zaśmiała się.
- Jasne mamo, teraz idę się przygotować - uśmiechnęłam się i weszłam krętymi marmurowymi schodami na górę. Nim się obejrzałam byłam w pokoju i włączyłam jakąś muzykę. Wypadło na Eminem - Brzerk. Jestem wielką fanką Eminema, podziwiam go za to że znowu wrócił do tego co kocha. Ale dosyć gadania. Tanecznym krokiem podeszłam do drzwi garderoby. Zapaliłam światło i podśpiewując zaczęłam szukać czegoś na dzisiejszy wieczór. Miałam spory wybór ale jak zawsze nic mi się nie podobało. Na razie więc po prostu wzięłam bieliznę i weszłam do łazienki. Wzięłam dosyć szybki prysznic bo brałam również pod uwagę to że sam makijaż zajmie mi troche czasu. Ubrałam na siebie bieliznę i wyszłam z łazienki. Zmieniłam piosenkę na Justin Bieber Boyfriend. Czy tylko dla mnie on tutaj ma taki pociągający głos? Usiadłam przed lustrem i zaczęłam robić sobie makijaż co jakiś czas śpiewając pod nosem.
- Nono.. Moja piosenka, prawie naga Anastazja..- Usłyszałam charakterystyczny dla moich uszu głos Justina. Zarumieniłam się bo byłam w samej czarnej bieliźnie.
- Nie wstydź się mnie aniołku - podszedł do mnie od tyłu i pocałował kilkanaście razy moje ramie.
- J-Justin muszę się przygotować.. - Wyszeptałam, prawie tracąc dech w piersiach kiedy jego zimne dłonie pieściły mój brzuch.
- To poczeka - zaczął całować moją szyję. Boże przestań w tej chwili. Ona zaczyna wariować.
- Nie. Idź się przygotować - Odsunęłam się od niego pewnie wracając do malowania się. Justin fuknął jedynie i wszedł do łazienki. Nie chodzi o to że go nie chcę.. Po prostu nie jestem jeszcze w 100 procentach gotowa na seks z nim. Jestem zadowolona z tego że czeka, ale wiem też że nie będzie czekać w nieskończoność.Po 5 minutach byłam już pomalowana teraz została mi tylko kwestia ubioru. Weszłam ponownie do garderoby i zaczęłam przerzucać wieszaki z sukienkami. W końcu wybrałam coś w sam raz na taki wieczór. Po 10 minutach gdy to na siebie ubrałam gotowa wyszłam z garderoby do sypialni gdzie siedział też gotowy Justin. Wyglądał tak mega seksownie.
- Wyglądasz cudownie Ana..- Wymamrotał jakby przez mgłę. Był we mnie chyba zapatrzony bo nie odwracał wzroku z mojego ciała nawet na sekundę od tej chwili kiedy wyszłam.
- Dziękuje ty również. A teraz chodźmy - Chwyciłam torebkę, do której włożyłam perfumy, telefon oraz Portfel. Po 5 minutach byliśmy już w drodze do Lure..
15 minutes later..
Muzyka była masakrycznie głośna. Przeszkadzało mi to, lecz można było się przyzwyczaić.
- Co na początek? - Justin szepnął na moje ucho kiedy byliśmy przy barze. Wzruszyłam ramionami. Nie wiedziałam co chciałam.. W sumie to pierwszy raz bedę piła alkohol. Justin chyba to zauwazył.. W sensie moją niepewnosć, dlatego pocałował mnie w policzek i wykrzyknął do kelnera.
- 2 Razy Lemon Daisy! - mężczyzna pokręcił głową i zaczął robić nasze drinki.
- Myślę że ci posmakuje - pocałował mnie w usta a następnie poprawił się na siedzeniu. To była naprawdę wielka impreza i ogromy klub. Cieszę się że Justin wykupił dla nas wszystkich miejsce VIP bo pewnie wyszłabym stąd dosyć szybko. Ryan i Elena bawili się w najlepsze. Tańczyli w rytm piosenki DVBBS & VINAI - Raveology. Na początku myślałam że piosenki są z czegoś puszczane ale kiedy spojrzałam na scenę zauważyłam że DVBBS i VINAI na prawdę tam stoją i rozkręcają imprezę. Ludzie tańczyli, alkohol lał się wręcz strumieniami. Kiedy dostaliśmy swoje drinki zdjęłam z ramion bolerko które niesamowicie mnie wkurwiało. Upchnęłam je jakoś do torebki którą położyłam obok Justina.
- Nasze zdrowie kochanie - Justin mruknął stukając swoim kieliszkiem z trunkiem w mój. W muzyka w tle sprawiła że zaczęłam delikatnie poruszać swoim ciałem i upiłam łyka drinka. Był diabelsko mocny. Skrzywiłam się i delikatnie zakrztusiłam, kiedy Justin wypił go całego. Dasz radę Ana.. Wpatrywał się we mnie z zaciekawieniem i jednocześnie pożądaniem. Zaczęłam sączyć drinka. Z trudem trunek przechodził przez moje gardło które wydawało się płonąć od mocnego alkoholu. Odstawiłam pusty kieliszek wycierając kąciki ust.
- Dzielna dziewczynka.. - Bizzle pomasował moje kolano zamawiając 4 tequile. On chyba oszalał. Tym razem na scenie pojawił się Martin Garrix z utworem Wizard. W mojej głowie zaczęło się kręcić. Rozejrzałam się a na barze tańczyło kilka totalnie najebanych lasek. Zaczęłam się śmiać bo wyglądało to komicznie. Kiedy tylko kieliszki z alkoholem były przy mnie i Justinie zaczęliśmy je pić.. Kolejki leciały w nieskończoność. Wypiliśmy również z kilkoma nieznanymi nam osobami. Byłam chyba coraz bardziej pijana. Kiedy tylko skończył sie mój chyba tysieczny kieliszek z alkoholem Justin dał mi skręta. Bez wahania go zapaliłam. Dziwiło mnie to że klubie można było legalnie palić marihuanę. Wraz z Justinem usiedliśmy na skórzanej czerwonej kanapie. Na jego prośbę nie wpuszczono tu ani jednego fotografa. Nawet jeśli chodziło o zdjecia do kroniki klubu. Nie wiedziałam gdzie jest Elena i Ryan. Chyba przestałam kontaktować.. Obraz mi się troił.. Byłam na prawdę mocno pijana. W tle tym razem leciała piosenka Calvin'a Harris'a. Siedziałam obok Justina rozkoszując się już chyba 5 skrętem.
- Justin zniszczyłeś mnie- zaśmiałam się zarzucając swoje nogi na Jego.
- Ale podoba ci się to? - Pochylił się nieco dmuchając w moją twarz dymem marihuany. Kiwnęłam twierdząco głową a Justin od razu wpił się w moje usta. Ten pocałunek był.. Kurwa on był szalony. Oplotłam ręce wokół jego szyi, nadal mając między palcami Jointa. Czułam się tak jakby jego ręce miały zaraz zerwać ubrania z mojego ciała. Byłam pijana ale nie głupia. Nie chciałam stracić dziewictwa po pijaku nie pamiętając nic następnego dnia. Jego język bez wahania wsunął się do mojej buzi, i czynił nim cuda. Jęknęłam upuszczając skręta na ziemię. Boże jebać to chce się z nim pieprzyć.
- Justin.. Chodź proszę.. - wyjęczałam mu do ucha kiedy całował moją szyję. Nie mogę teraz pohamować tego wszystkiego. Będę żałować ale chcę tego, teraz! Justin podniósł się i chwiejnym krokiem oboje ruszyliśmy na górę w stronę pokoi. Kiedy byliśmy już w pierwszym z nich, Justin od razu rzucił mnie na łóżko. Boże to wszystko działo się tak szybko, tak bardzo go chciałam na prawdę.. Kiedy zdjął ze mnie sukienkę i całował moją szyję, telefon z mojej torebce zaczął dzwonić. ignorowałam to na początku, ale gdy nie dawał nam spokoju odebrałam prosząc Justina by nie przestawał.
- Halo? - Wybełkotałam do słuchawki, przymykając powieki z rozkoszą. Justin podniósł się na kolanach i zdjął z siebie bluzkę, rozszerzając moje nogi. Uśmiechnęłam się do niego.
- Anastazja gdzie jesteście? Szu-Szukamy was wszędzie. - To była Elena. Była chyba bardziej pijana ode mnie bo śmiała się co jakieś 5 sekund.
- Pytanie gdzie wy byliscie przez cały wieczór - Zapytałam, wpatrując się w to co robi Justin. Całował mój płaski brzuch masując przy tym moje uda.
- Jesteśmy w pokoju..- Wymamrotała zawstydzonym tonem. Ouu jakie to urocze. Czyli nie tylko Ja i Justin mamy stadium seksualne w tym momencie.
- Muszę kończyć - usłyszałam "ale" i rozłączyłam się szybko.
- Nikt już nam nie przeszkodzi maleńka? - zdjąłem z siebie spodnie i buty zostając jedynie w samych fioletowych bokserkach od Calvin'a Kleina. Pochylił się nade mną łącząc nasze usta w pocałunku. Był tak delikatny, obchodził się ze mną jak z jakimś.. Skarbem albo cudem. Nie czułam bólu kiedy dotykał mnie dosyć agresywnie. Powoli ściągnął ze mnie stanik a ja zakryłam biust dłońmi.
- Nie wstydź się..- wyszeptał. Było czuć od niego alkohol i marihuanę. Ale to seksowne połączenie. Złapał mnie za nadgarstki, odsuwając jednocześnie moje ręce z biustu. Zaczął delikatnie całować moje piersi.. Boże była w ekstazie. Myślałam że dojdę bez potrzeby stosunku. Robił to tak subtelnie.. Cały czas to robiąc pozbył się swoich bokserek i moich majtek. Nałożył na członka prezerwatywę, pochylajac się po raz kolejny, układając ręce po obu stronach moich ramion.
- Gotowa? - wyszeptał w mój policzek, ale nawet nie mogłam odpowiedzieć bo czułam jak we mnie wchodzi. Ból? Niewyobrażalny. Czułam się jakby coś rozrywało moje całe ciało.
- Boli...- pisnęłam bardzo cicho wbijając mocno paznokcie w plecy chłopaka. Syknął tak jakby mu się to podobało.
- Zaraz przestanie.. Wytrzymaj aniołku - jęknął, wchodząc we mnie coraz mocniej. Kiedy napotkał przeszkodę dosyć agresywnie i mocno we mnie wszedł a ja krzyknęłam. To bolało niemiłosiernie. Miałam ochotę uderzyć go za to co teraz zrobił, albo udusić. Cokolwiek byleby go zabolało. Zaczął poruszać biodrami, ale robił to powoli. Zaczęłam czerpać z tego przyjemność, i to było coś dla mnie naprawdę nowego. Dziwne było uczucie mieć go w sobie.. Na prawdę czułam się mało komfortowo.
- Justin..- Jęknęłam odchylajac głowę w tył a on wtedy zaczął całować moją szyję.
- Jeszcze trochę.. Kurwa jestes taka ciasna - ryknął, przyśpieszając ruchy. Po 5 minutach oboje doszliśmy. Seks był na prawdę świetny.. Właśnie to zrobiłam.. Z Justinem Bieberem. To takie dziwne. On wstał i poszedł kompletnie nagi do łazienki. Nie przeszkadzał mi ten widok, wręcz przeciwnie. Byłam już chyba bardziej trzeźwa ponieważ to uczucie męki minęło. Podniosłam się i ubrałam na siebie bieliznę. W tym samym czasie z łazienki wyszedł Justin.
- Woo.. Nie przeszkadza ci to że chodzę nagi? - spojrzał na mnie biorąc do ręki bokserki. Pokiwałam przecząco głową a on poruszył w zabawny sposób brewkami. Było po nim widać ze jest pijany. Bałam się że może zrobić jakąś głupotę. Ubraliśmy się. Tym razie Justin założył na siebie jeszcze bluzę a ja jak idiotka szłam w sukience bez rękawów. Nice..
- Mam ochotę na wyścigi..- Justin wymamrotał kiedy schodziliśmy na dół.
- Nawet się nie waż Justin. - Warknęłam łapiąc go agresywnie za nadgarstek. Parsknął śmiechem odpowiadając.
- I tak zrobie co ze chcę. Lil! - Krzyknął widząc przy wyjściu swojego przyjaciela którego nie lubiłam najbardziej. Zaczął z nim gadać a ja w między czasie zadzwoniłam do Eleny. Na podwórku było pełno paparazzi. Kiedy El powiedziała ze zaraz przyjdzie z jakąś bluzą dla mnie ucieszyłam się. Justin był chyba na mnie zły ze chciałam go ograniczyć.. Ale boję się. Zaraz.. Gdzie on jest w ogóle? Rozejrzałam się dookoła i nic.
- Jay? - szepnęłam sama do siebie i ruszyłam wzdłuż chodnika. W pewnym odcinku było pełno fotoreporterów. Czyli tam musiał być Justin. Ruszylam w tamtym kierunku i nie myliłam się.. Tylko.. Justin był za kierownicą a obok niego jakaś dziewczyna.
- Justin co ty wyprawiasz? - Spojrzałam na niego a on totalnie mnie zignorował.
- Justin do cholery! - Krzyknęłam i w końcu spojrzał. Zaśmiał się ironicznie.
- Nie będziesz mnie ograniczać. - Warknął zamykając okno. Ruszył z piskiem opon, a za nim pociągnął się wiatr. Nie wierzę..Znowu jest to samo. Nie chciałam źle dla niego.. Po prostu się boję.
- Dajcie spokój.. - Wyszeptałam zakrywając twarz która była oślepiana przez flesze. Minęły 30 minut.. Justin nie odbierał telefonu, ja z Eleną i Ryanem czekaliśmy na niego w domu. Ale nic.
- To chyba na marne. Wrócę do domu.. - wymamrotałam otulając się bluzą którą dał mi Ryan.
- Nie, poczekajmy jesz..- Elena nie dokonczyła ponieważ zadzwonił mój telefon. kiedy spojrzałam na wyświetlacz zmarszczyłam brwi.
- Zastrzeżony.. - wyszeptałam. Bez wahania odebrałam połączenie. - Halo? - wyszeptałam rozglądając się niespokojnie po pokoju.
- Pani Anastazja Brooks? - Mężczyzna o mocnej barwie głosu zapytał po drugiej stronie.
- Tak, o co chodzi?
- Jako iż Justin Bieber kazał powiadomić najpierw panią tak też robimy. Justin Bieber został aresztowany za prowadzenie pod wpływem alkoholu i marihuany.
A ja dosłownie zamarłam.. Dlaczego on to zrobił...
********
Tak możecie mnie zabić.. Rozdziału nie było bardzo długo.. Ale brak weny zawsze musi coś zjebać. Więc jest rozdział. Następny będzie za tydzień lub 2.. Zależy czy się wyrobię i będę wiedziała o czym pisać. No to na tyle, do następnego! xxxx
PS: Rozdział nie sprawdzony :)

9 komentarzy:

  1. świetny jeju! Tylko Justin znowu zjebał:(

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowny, bardzo mi się podoba :)

    OdpowiedzUsuń
  3. na prawdę super! warto było tyle czekać:D

    OdpowiedzUsuń
  4. kocham i czekam na nn!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. tak jak napisała dziewczyna wyżej warto bylo tyle czekać! mega rozdział

    OdpowiedzUsuń
  6. djsgdhfgru jaki super!/mizuni

    OdpowiedzUsuń
  7. jeju chce następny! na prwadę ekstra ten rozdział:DDD

    OdpowiedzUsuń
  8. czemu justin zawsze wszystko zjebie? ugh!-.- ale czekam na nn:*

    OdpowiedzUsuń
  9. O matko za grosz szacunku do własnej dziewczyny. Czy on może ciągle czegoś nie psuć? Rozdział boski :) Czekam nn <3
    http://heartbreaker-justinandmelanie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń